Życie pisze swoje własne scenariusze…

Posted on

Hejo Kochana!

Dawno mnie tutaj nie było. Dasz wiarę? Kilka lat! Przez ten czas dużo się wydarzyło na świecie, w moim życiu.  Jestem pewna, że w Twoim również. Pandemia powywracała życie do góry nogami. No mnie z całą pewnością.  A Tobie?

Co robię?

Przeszłam przez fazę buntu, złości, wypalenia, musiałam podjąć kilka trudnych decyzji. I choć kocham książki nad życie, to praca nad tłumaczeniami kosztowała mnie sporo zdrowia. Postanowiłam, że jeśli będę wydawać książki, to tylko swoje. Stanę się swoim własnym wydawcą, ale zawodowo zajmę się czymś zupełnie innym. I po prawdzie już od roku zajmuję się czymś innym, siedzę w IT. Okazało się, że jest to branża, w której się spełniam, robię rzeczy, które potrafią mnie wciągnąć na maksa. A książki znowu stały się azylem, do którego uciekam po ciężkim tygodniu. Czytanie znowu zaczęło mnie cieszyć, po prostu.

Pragnienia

Zawsze wydawało mi się, że wydawanie i tłumaczenie książek to jest moje marzenie, i tak było. Przez pewien czas przynosiło mi to ogromną satysfakcję, ale z tej miłości do książek w pracy spalałam się bardzo. Zaczęłam się frustrować, przestałam czerpać przyjemność z pracy, odechciało mi się czytać i pisać, aż doszłam do momentu, w którym poczułam, że nie chcę tego robić codziennie. Nie chcę tłumaczyć, chcę  pisać swoje historie, i chcę pracować w zupełnie innym miejscu. Chciałam, żeby książki znowu stały się moim remedium na smutki  i stres, żeby “dawały mi schronienie”, kiedy mam wszystkiego dość. Chciałam, żeby znowu stały się moją pasją, a nie pracą. Chcę pisać i wydawać swoje książki, chcę czytać, ale na własnych warunkach, a nie dlatego, że gonią mnie terminy i paragrafy w umowach.

Co stało się z marzeniami?

Powiesz: “Przecież tak bardzo chciałaś to robić…” Czas przeszły jest tu całkiem na miejscu. Chciałam. Czasem spełnione marzenie, nie przynosi nam  szczęścia, tylko łzy  i potężne rozczarowanie. Czasem wydaje nam się, że to, co dla siebie wybraliśmy jest spełnieniem naszych pragnień. Potem boimy się wycofać, bo nie po to robiliśmy to czy tamto, by to osiągnąć, żeby teraz to wszystko porzucić i znowu zaczynać od zera. Ale kto powiedział, że całe życie mamy podążać jedną drogą, według jakiegoś ściśle określonego schematu?

Zmiany, zmiany

To prawda! Robiłam w życiu już wiele rzeczy, ale kiedy przestaję widzieć w czymś sens, szukam czegoś innego, co mnie usatysfakcjonuje, co sprawi, że będę wiedziała, że robię to po coś. Przyznaję, mam duszę poszukiwaczki, lubię zmiany (stała jestem tylko w uczuciach). Nie lubię nudy, nie lubię robić czegoś, tylko dlatego, że kiedyś, taką drogę obrałam,  taki scenariusz sobie napisałam, albo tylko dlatego, że tak wypada. Jeśli coś nie przynosi mi radości, zmieniam to. Życie jest tylko jedno, to po co się męczyć? Tylko krowa nie zmienia zdania.

Zerkam znad kubka z kawą w przyszłość i widzę siebie w innym miejscu… Ale po co mam cokolwiek planować? Życie i tak napisze swój własny scenariusz…o czym przekonałam się już wielokrotnie 🙂